W miedzyczasie strasznie sie rozpadalo, tak, ze byla w czesci Wietnamu powodz. Sami Wietnamczycy byli zaskoczeni opadami deszczu o tej porze roku.
Utknelismy w Hue (dawnej stolicy Wietnamu) - czego nie planowalismy na jeden dzien i nocleg, zwiedzlismy cos w stylu zakazanego miasta w ciaglej ulewie - kupilismy sobie ichnie plaszczyki. Smiesznie wygladalismy w klapkach, krotkich spodenkach i rekawach i w fioletowych plastikowych przeciwdeszczowcach - jak ufoludki.
Cesarski palac, czyli zakazane miasto zostalo wzniesione na wzor tego w Pekinie. Tyle ze pewnie 2x mniejsze i 2xmniej imponujace. Troche popadajace w ruine, zostalo zachowane i odrestaurowane (moim skromnym zdaniem) absolutne minimum, ktore musialo byc, aby przyciagnac turystow.
Samo Hue nie oferuje zbyt wielu atrakcji - zniszczone w czasie wojny, odbudowane nie posiada zbyt wielu zabytkow.
Po przymusowym przestoju, ruszamy dalej :)