Nocnym pociagiem przyjechalismy z Bangkoku do Chiang Mai - miejscowosci polozone 300mnpm, otoczonej dzungla. Dlaczego pociagiem chociaz zabralo to nam 14h jazdy? Ano bo tym jeszcze nie podrozowalismy :)
W zasadzie to pelna kulturka - czysciutka posciel, kuszetki dla kazdego, klima. Tyle ze karaluchy popierdzielaly po podlodze i scianach. A i w kibelku smierdzialo :) Poza tym dalo rade. Cena to w zaleznosci od kuszetki (dolna lub gorna 750 - 820 bhat).
Miescina taka niewielka w sumie, 3 swiatynie na krzyz do zwiedzania, za to sluzy jako baza wypadowa do trekingow w dzungle.
Jutro idziemy, wiec reszta po powrocie.
Aaaa, mamy wypas hotel, z basenem (ktorego w zasadzie nie moglismy zlokalizowac, ale jest).
Ziolas z calym szacunkiem dla rybek na rancho - tutaj te rybki to sa mega potwory wielkosci reki (od ramienia do czubka palcow).
Rodzice: wielkie mega wielkie pozdrowienie - jestesmy dumni, ze czytacie naszego bloga i napisaliscie komentarz!
Mamo Asiu: poki co nie slychac o zadnych niebezpieczenstwach, wiec jestesmy grzeczni :)