Wynajawszy samochod i przebrnawszy przez mega kilometrowe korki miasta Meksyk przyjechalismy ok 10 do pierwszego zbiorowiska platform. Zwyklo sie mowic na nie piramidy, ale jak dowiedzielismy sie od przewodnika (a jakze podlaczylismy sie do amerykanskiej grupy staruszkow), sa to platformy bo czyms tam sie roznia.
Jak zwal, tak zwal - zrobily na nas piorunujace wrazenie. To chyba najbardziej znane skupisko, wielokrotnie pokazywane we wszelkiej masci programach dokumentalnych, filmach, zdjeciach, kalendarzach. Przywitala nas spalona sloncem ziemia, wysmagana wiatrem, a po wejsciu na sam wierzch platformy - dodatkowo paskowyz jak okiem siegnac. Tu znajduja sie swiatynie Slonca i Ksiezyca oraz pierzastego smoka Quetzalcoatla.
Namacalnie i realnie jestesmy w Meksyku :)