Zastanawiamy sie czy leciec do Varanassi, czy nie uderzyc od razu z Delhi na Goa. Wtedy ominelibysmy prawdopodobnie Bombaj gdzie musielibysmy miec przesiadke. Jak emocje opadna damy znac.
Poza tym mielismy super hotel, Maciek ma dalej robote :) i jezdzilismy na wielbladach. Mega chill-outowa wycieczka. Do tego mega przepyszna kolacja, najlepsza jaka jedlismy do tej pory.
Aczkolwiek no more lassi - to jogurt. Reszte sami sobie dopowiedzcie ;)
I dalej ruszamy w droge...
Dziekujemy wszystkim bardzo serdecznie za troske o nas. Jak wiecie, ja nie moge nigdzie wyjechac zeby nie bylo powodzi, tsunami albo lawiny. Tym razem zabalam Macka, wiec polecielismy grubo: zamach, to jest cos! ;)